Popularność kapitana Tadeusza Wrony w mediach społecznościowych miękko ląduje. Badania słów kluczowych w module analitycznym NapoleonCat.com pokazuje, że Wrona coraz rzadziej gości w rozmowach internautów prowadzonych w mediach społecznościowych. Fan page powstałe pod wpływem jego lądowania Boeingiem 767 powoli przestają rosnąć, są jednak większe od oficjalnej strony LOT-u.
Eksplozja zainteresowania kapitanem Wroną miała miejsce 1. i 2. listopada, czyli w dniu dramatycznego lądowania na warszawskim lotnisku Chopina. Wraz ze spadkiem temperatury rozmów o uniknięciu tragedii topniały też rzesze nowych internautów gotowych polubić strony fanowskie, które i tak stały się fenomenem w polskich mediach społecznościowych (do tej pory żadne nie rosły tak szybko w tak krótkim okresie).
napoleoncat.com przeanalizował wystąpienia rozmów dotyczących Tadeusza Wrony. Od 1. do 6. listopada w mediach społecznościowych. Na Facebooku, Twitterze i w Google+ jego nazwisko pojawia się coraz rzadziej. Strony poświęcone kapitanowi LOT są jednak bardziej popularne i toczą się na niej gorętsze dyskusje niż na firmowej stronie jego pracodawcy.
– Raz na jakiś czas social media przypominają o tym, że są przede wszystkim stworzone do zbierania się społeczności. Może to być grupowanie przyjaciół w celu utrzymywania lepszego kontaktu z nimi lub po prostu budowanie siatki osób popierających jakieś wydarzenie, ideę. Niedawno Facebook zasłynął już jako transporter ważnych komunikatów, takich jak hasła rewolucyjne, które były początkiem tzw. „Jaśminowej Rewolucji” w Tunezji – analizuje Mania Kostrzewska, specjalistka mediów społecznościowych w Przeagencji.
– W polskiej historii Facebooka też mamy już przykłady tego, jak w ciągu kilku dni/tygodni można zbudować społeczność wspierającą daną sprawę. Przykładem jest popularność strony fanowskiej Ruchu Poparcia Palikota, która w ciągu przedwyborczego miesiąca zdobyła ponad 30 000 nowych fanów oraz wygenerowała prawie 87 000 like’ów i 30 000 tysięcy komentarzy – twierdzi Kostrzewska. – Wygenerowane spontanicznie zaangażowanie wokół lądowanie Boeinga pokazuje siłę użytkowników mediasfery społecznościowej. Mam tylko nadzieję, że marki nie zaczną teraz wykorzystywać opacznie tej idei i nie będziemy świadkiem serii aplikacji typu „Wyląduj bezpiecznie swoim (tu nazwa produktu) i zostań naszym bohaterem” – dodaje, specjalistka mediów społecznościowych w Przeagencji.
Zapraszamy do wypróbowania Napoleona za darmo. Zarejestruj się i sprawdź jak zdobyć nowych i skuteczniej angażować obecnych fanów oraz co na Facebooku robi Twoja konkurencja.