Temat współpracy na linii marka kosmetyczna – bloger, to naprawdę olbrzymie pole do dyskusji i wymiany doświadczeń. We współpracę z blogerkami wchodzą zarówno firmy skierowane do większości konsumentów, czyli tzw. marki drogeryjne oferujące produkty w przystępnej cenie, jak również marki luksusowe. Oba segmenty podchodzą do tematu zupełnie inaczej – pisze w najnowszym magazynie Social Footprint Karolina Baszak.
Część z nich jest świadoma zmieniającego się rynku i współpraca z nimi przebiega profesjonalnie. Wiedzą, że stworzenie dobrego materiału do wpisu czy filmu wymaga odpowiednich środków i przede wszystkim wiedzą, że za pracę należy się wynagrodzenie, bo nikt nie pracuje za darmo. Paradoksalnie, nie są to marki luksusowe. Marki drogeryjne, są również świadome tego, że nie kupują opinii, a właśnie wykonaną pracę. W związku z powyższym nie wymagają od blogerki „słodzenia” produktowi i liczą się z tym, że przedstawi ona subiektywny punkt widzenia.
Szamponem nie zapłacisz
Mam wrażenie jednak, że marki selektywne jeszcze długo tego nie zrozumieją. W tym „luksusowym” środowisku panuje chyba przeświadczenie, że sam kontakt z marką jest pewnego rodzaju zaszczytem. Oczekują one darmowej pracy, przesyłając jedynie produkty z nowych kolekcji, a na jakikolwiek przejaw „protestu” reagują zdziwieniem. W końcu zostałeś wyróżniony, a bloga prowadzisz z pasji, więc jakim prawem oczekujesz jakiejkolwiek zapłaty. Tworzenie wysokiej jakości treści wymaga wkładu finansowego, a za nowy aparat fotograficzny nie zapłacisz szamponem kawiorowym. Wydawałoby się, że to właśnie tym luksusowym markom powinno zależeć na wręcz unikatowym contencie. Otóż tak nie jest . Liczy się ilość, a nie jakość, a każda blogerka, niezależnie od wkładanej pracy jest traktowana dokładnie w ten sam sposób i powinna cieszyć się z takiego wyróżnienia.
Rosnące możliwości blogosfery
Teraz pojawia się pytanie jak taka marka na tym wypada, ponieważ przedstawicielki marek luksusowych tłumaczą to brakiem budżetu oraz restrykcyjnymi zasadami, których nie mogą zmieniać. Olbrzymie środki pakowane są w reklamę w prasie, gdzie to właśnie opinia, a nie praca jest opłacona, a brakuje budżetu na wynagrodzenie pracy człowieka, który czasem w widocznym stopniu przyczynia się do postrzegania takiej marki. Osobiście, jeśli jestem zainteresowana danym kosmetykiem, sprawdzam opinie o nim w Internecie, a nie w magazynie. Niech podniesie rękę ten, kto robi inaczej. Nasze życie znacząco się zmieniło w ciągu ostatnich 10 lat, a mam wrażenie, że luksusowym markom ten fakt gdzieś umknął. Nie są świadome możliwości, które pojawiły się wraz z rozwojem blogosfery i wciąż bardziej interesuje ich prasa. Wolą zrobić coś za darmo i źle, niż za pieniądze i dobrze.
Blog, często jest opiniotwórczy. Prowadzi go osoba, która dla swojej społeczności jest kimś istotnym, z kogo zdaniem chętnie się liczą i z kim mogą się identyfikować. Do ulubionego blogera chętnie się wraca. Chętnie się podgląda jego życie, czasem z ciekawości, czasem w poszukiwaniu inspiracji. Wobec tego czytelnicy są bardziej czuli na jakąkolwiek reklamę, a autorzy blogów dużo mocniej narażeni na utratę wiarygodności. Muszą być wybiórczy i szanować swoich czytelników. Magazynów natomiast, się nie śledzi, a jedynie przegląda, a każda reklama w nich zawarta, traktowana jest z przymrużeniem oka.
Cenię swoich czytelników
Jednak byłabym niesprawiedliwa, gdybym stwierdziła, że to wina tylko i wyłącznie samych marek. Blogerki również mają w tym wszystkim swój wkład. Pomijam już fakt blogerek-żebraczek, dla których sensem prowadzenia bloga jest otrzymywanie darmowych paczek (nawet z próbkami) i wklejanie notek prasowych, bo kto poważny chciałby reklamować swoje produkty w takim miejscu. Problem polega na tym, że naprawdę ciekawe blogerki, prowadzące dobre blogi, uzależniają się od otrzymywania takich prezentów. Generalnie, odchodzi im comiesięczny koszt kosmetycznych zakupów, więc na pierwszy rzut oka trudno im się dziwić, ale myślę, że powinno się spojrzeć na to szerzej. W końcu firmy kosmetyczne zalewają blogerkę prezentami, które po pewnym czasie zaczynają być utrapieniem, a później lądują na allegro. Chciałoby się rzec 100% luksusu.
Sama przez jakiś czas przyjmowałam takie prezenty. Firmy nie oczekiwały ode mnie niczego w zamian, a ja co jakiś czas z własnej, nieprzymuszonej woli pokazywałam produkty, które w 100% sama cenię i kupuję mimo wszystko. Jednak co rusz próbowałam negocjować i cokolwiek wskórać. Pod swoimi filmami czy wpisami otrzymywałam masę zapytań o produkty, o ich ceny, o to jak się sprawdzają. Zawsze starałam się podejmować dyskusję i odpowiadać w rzetelny sposób, jako osoba, mająca dostęp do szczegółowych informacji na temat produktu. Tworzę dobre treści, którymi marki chcą pochwalić się „wyżej” i niejednej koleżance z tzw. PR-u pomogłam. Niestety żadna z nich nigdy nie zaproponowała mi zapłaty za moją pracę, a kiedy poprosiłam o zaprzestanie przesyłania mi paczek – nie dyskutowały i przyjęły moją „rezygnację”. Część nawet nie podziękowała mi za przygotowane wcześniej treści. Zostałam wykluczona z luksusowego towarzystwa, tylko i wyłącznie dlatego, że znam swoją wartość, potrafię się cenić i przede wszystkim – cenię swoich czytelników. Wiele marek wciąż nie daje za wygraną i dalej proponują mi garstkę kosmetyków za nagranie dedykowanego tutorialu makijażowego.
Kółko się zamyka
Jak opisana sytuacja ma się do całej blogosfery? Czytelnikom blogów zależy na otrzymywaniu wysokiej jakości treści. Być może niektórzy często nie są tego świadomi, ale tak zwyczajnie jest. Bloger musi o to zadbać i starać się rozwijać, udoskonalać swojego bloga. Wówczas, blog będzie chętniej odwiedzany. Aby zapewnić swojej stronie rozwój, tak jak w przypadku każdego innego biznesu, bloger będzie potrzebował do tego środków. Finansowanie – jak w większości przypadków w mediach – bierze się ze sprzedaży powierzchni reklamowej. Reklamodawcom zależy na tym, żeby mieć dostęp do reklamy docierającej do dobrze stargetowanej, lojalnej grupy odbiorców. Taką grupę zapewniają blogi i tu kółko się zamyka. Jeżeli reklamodawcy nie będą poważnie podchodzić do reklamy na blogach, stracą je jako kanał komunikacji z dobrze wyselekcjonowaną grupą odbiorców, blogerzy stracą źródło utrzymania i nie będą mogli poświęcać się rozwijaniu blogów, a czytelnicy stracą lubiane medium. Wiem, że trochę ciężko jest to wszystko pojąć, zwłaszcza, że temat współpracy z blogerami to już chleb powszedni i każda szanująca się marka zwyczajnie zna reguły gry i przykładowo – zatrudnia w tym celu doświadczoną agencję interaktywną. Marki luksusowe pozostają w tyle i bardzo na tym tracą. Ten cały luksus zwyczajnie się ulatnia wraz z kolejną, otrzymaną paczką.
Karolina Baszak
www.karolinabaszak.com
[slideshare id=41250609&doc=raportpazdziernik20141-141107050733-conversion-gate01&type=d&h=1100]